ETYKA DUCHOWOŚCI

EW: „Rodzice, macierzyństwo, naród, moralność, dobro, zło, recykling śmieci, piękno, brzydota, wolna wola, wolność… Chyba muszę to opłakać”

YOSHI: Łzy wzruszenia zalały mi oczy. Chcesz chusteczkę? Może nie powinnaś chodzić do kina na melodramaty? 

Wiem co czujesz. Nie ma litości w widzeniu Prawdy. Albo w to wchodzisz, albo nie. Ja nie namawiam, daję tylko wskazówki. Jak praca zaczyna się na poważnie, to poszukiwacze często wymiękają. Chcą leżakować w prowadzonej medytacji a nie „pracować”. Chcą miłych wglądów w jedność. Ostatnio zastępują je halucynogeny. Ludzie naoglądali się filmów na YT, przeczytali kilka książek naćpanego X i wydaje im się, że są uduchowieni. Problem nie leży w halucynogenach (nie mam nic przeciwko nim samym, wolny wybór) a w wierze, że niosą zrozumienie. To po prostu odmienne stany umysłu. Umysł „należy zniszczyć” u zalążka. To umiejętność bycia samemu. Widzenie, że jesteś tu sama. A w zasadzie, że nigdy Cię nie było. Twoje dzieci, Twoi rodzice, Twoje wspomnienia. Przecież to całe Twoje życie. Jak się na nim nie pochylić? A jednak. Jakbym narkomana słyszał: „Moje dzieci, moje życie, moja rodzina.” Albo skaczesz w przepaść, albo trzymasz się dalej tych bzdur umysłu o „Twoim życiu”: porażkach, sukcesach, osiągnięciach, dzieciach, kocie…

Znienawidzisz mnie. W nosie to mam. Gdybym chciał zdobywać popularność mówiłbym o miłości i współczuciu. Takich guru kochają ludzie mający się za bardzo uduchowionych. Leczą lęk lokując poczucie bezpieczeństwa w przywódcy. Nie chcą widzieć, że mówiąc „miłość”, tworzą „nienawiść” – to świat przeciwieństw, dualizm. Wspólczucie implikuje współczującego cierpiącemu. To dwa. Tymczasem jest tylko cierpienie i zaniechanie go. Nikt tego nie robi. Nie ma tam „ja”. To czucie. Bezosobowe doświadczanie. Ale nie, oni wciąż o miłości. I w kółko: „jestem świadomością”. Kto jest tą świadomością, pytam się?  Kto? To dalej ego, tylko teraz utożsamione z świadomością. Wymyślili coś takiego jak „pokojowa demonstracja”, tak jak gdyby sprzeciw mógł prowadzić do pokoju. Wciąż są uwikłani w działalność charytatywną i ratowanie świata, nieświadomie wyrażając arogancję „wiem lepiej jak być powinno”. Od „katolików” wciąż w modlitwach słyszę „daj Panie tego, daj tamtego”, nigdy nie słyszę „bądź wola Twoja”.

Mam Cię zagnać do narożnika a nie dbać byś mnie lubiła. Medytacja może być relaksem. Zawsze możesz powrócić do wygodnego życia i miłych wglądów w jedność, ale też nie zdobędziesz nagrody. Ktoś kiedyś powiedział, że wszyscy ci, którym się udało bardzo ciężko na to pracowali. Dwie półgodzinne medytacje dziennie i trzy „dobre uczynki” w wolontariacie mogą umocnić Twe dobre samopoczucie, jako „osoby uduchowionej”. Ale jak przyjdzie w życiu tragedia, cała „duchowość” pryśnie. A tragedia jest nieuchronna. Życie jest cierpieniem. Budda trąbił ponoć o tym w kółko. Ale oni zamiast słuchać jego wskazań, kłaniają się przed jego posągiem mając się za lepszych od katolików. Buddyzm, to kolejna religia. Zen, to kolejna forma. Musisz wyjsć poza świat form. Forma, to Umysł. „Pustka jest formą, forma jest pustką”. Ale pustka, to wciąż Umysł, tyle, że pusty. Pustka i forma, to jedność. Pytaniem jest: skąd pojawia się i dokąd odchodzi jedność? Żeby odpowiedzieć na to pytanie musisz zniszczyć Umysł. Problem w tym, że nic poza Umysłem nie ma a nie możesz zniszczyć Umysłem Umysłu. Nie masz na to najmniejszego wpływu, bo czymkolwiek jesteś, pochodzisz właśnie z Umysłu. Gdy znika Umysł, znika świadomość. Musisz zmartwychwstać a nie rozczulać się nad filmem o życiu: o rodzicach, macierzyństwie, narodzie, moralności, dobrze, złu, recyklingu śmieci, pięknie, brzydocie, wolnej woli i wolności. To dualne pierdoły z telenoweli dualizmu. Etyka umysłu. Kiedy doświadczasz, nie możesz czynić „źle”. Nie siejesz cierpienia. Kiedy myślisz, kiedy przechowujesz opinie, pomyłki są nieuchronne. Stąd tyle chaosu na świecie.

– Yoshi.

2023-09-22T23:07:13+00:00