MEDYTACJA – STAN BEZPODMIOTOWEGO DOŚWIADCZANIA

BM: Cześć Yoshi 🙂 Mam dosyć subtelne pytanie. Zauważyłem, że obserwowanie świadomości sprawdza się lepiej niż obserwowanie pojedynczych doświadczeń/ rzeczy. (…) Powiedz mi czy bredzę   🙂

YOSHI: Stan, którego doświadczam, jest porównywalny do stanu małego dziecka. To czucie. Kiedy siedzę, jest czucie siedzenia, kiedy sikam, jest czucie sikania, kiedy jem, pojawia się smak. Kiedy ciało nie wykonuje fizycznej aktywności, czasami pojawia się stan braku wiedzy o różnej głębokości. Im mniej jest wiedzy, tym mniej czucia siedzenia, tykania zegara, odgłosów z ulicy, aż po stan pustki, w której znika czas. Gdy impulsy świata wzywają ciało-umysł do działania, pojawiają się myśli, naturalna kontrola działania, czasem pośpiech – ale bez paniki, że muszę zdążyć. 

Ja nie medytuję, lub możesz powiedzieć, że jestem w ciągłej medytacji. Po przebudzeniu leżę godzinę. Potem zalewam dwa słoiki 0,7 litra zagrzanej wody z mlekiem i następną godzinę siedzę w pół-lotosie w łóżku i tylko czuję, popijając. Następnie jem śniadanie. Czasem uczę się, czasem ćwiczę na gitarze. Potem zaglądam w telefon, komputer i odpowiadam na wiadomości, maile. Na końcu oddzwaniam. 

Podstawą jest samotność (choćby w pokoju) i brak pośpiechu. Nie spieszę się nawet na samolot. Jeśli odleci beze mnie, fajnie. Widocznie ten właśnie spadnie. Abo wydarzy się inna „niefajna” sytuacja. Nie zobaczysz mnie goniącego na przystanek, gdy nadjeżdża autobus – chyba że czynię to z radości życia, radości biegu. Ale nigdy z pośpiechu, panki że nie zdążę. Niby na co mam zdążyć? Na swe oczekiwania? Życie dzieje się wciąż. Poczekam na następny. Jeśli to ostatni, zażyję spaceru. Uwielbiam nocą spacerować godzinami po Warszawie. Życie to przygoda. Kto nie lubi przygód, boi się żyć.

Wszystkie nieodebrane telefony, smsy i inne wiadomości, czekają aż ja im poświęcę przestrzeń i czas. Nie daję nikomu ani niczemu władzy nad Spokojem, w którym „jestem”. Nie ulegam manipulacjom marketingowym. Nie tykam rozdawanych darmowo gadżetów. Sytuacje „tyko teraz!, ostatnia sztuka!, jedyna taka okazja!” – nie dotykają mnie. 

Kiedyś zasnąłem na rozmowie kwalifikacyjnej o pracę, bo rozmówcy byli nudni.

Bywa, że idę na osiedlowe zakupy, lub robię coś w domu. Następnie kładę się w łóżku na godzinny relaks. Znów pojawia się wyraźne czucie, odchodzi wiedza, przepadam. Po relaksie biorę prysznic i przechodzę do obowiązków dnia. Pracy zawodowej, opieki nad mamą, pomocy rodzinie, do spotkań z medytującymi, spotkania AA, itd. Wieczorem spędzam z dwie godziny z Żoną – to czas wyłącznie dla Niej, dla nas. Nie obchodzi mnie, że telefon dzwoni, czy ktoś puka do drzwi. Potem Iza idzie spać, ja gram z godzinkę na gitarze na słuchawkach, potem obejrzę coś na YT, lub poczytam i rownież idę spać.

Nie ma w tym wszystkim nikogo, kto zmusza się do kierowania uwagi. Zatem nie ma w tym procesie egotycznej kontroli. Nie ma nikogo, kto kieruje uwagę na świadomość, czy czucie, doświadczanie.

Przez wiele lat uprawiałem shikantazę (medytację, którą opisujesz jako obserwację świadomości). Sposób wykonywania jej doprowadził mnie do silnych bólów w klatce piersiowej, bólu promieniującego do lewej ręki, stanu przedzawałowego i pobytu w szpitalu. Tam „oświeciło mnie”, że medytacja nie może być wysiłkiem. Wysiłek w medytacji jest objawem ego wytężającym się, by osiągnąć sukces, by nauczyć się poprawnie medytować, by oświecić się. Więc każda próba kontrolowania uwagi rodzi wysiłek. Powstało pytanie jak porzucić kontrolę, co rodzi następne pytanie; jak porzucić porzucającego? To niewykonalne, nie możesz zaskoczyć sam siebie. 

I tu z pomocą przyszła mi radość doświadczania. Naturalna frajda (małego dziecka) z odczucia smaku, dotyku, dźwięków, obrazów. Właśnie pojawił się odgłos przelatującego odrzutowca. To dla mnie frajda, ale dla kogoś PRAGNĄCEGO ciszy, irytacja. Pamiętasz motor jeżdżący w koło nas podczas naszego ostatniego spotkania? Może przeszkadzać w rozmowie, ale doświadczanie tego odgłosu, to była dla mnie frajda. Ty stwierdziłeś: „nie lubię.” Więc problem tkwi w PRAGNIENIACH. Pragnieniu ciszy, pragnieniu odkrycia najlepszej z medytacji, pragnieniu oświecenia. Jednak nie jesteś w stanie porzucić pragnień. Jeśli chcesz je porzucić, wiążesz się z nimi, pojawia się wysiłek. Im bardziej będziesz się wysilał, by porzucić pragnienia, tym bardziej będziesz się od medytacji oddalał a wiązał z pragnieniami.

Kiedy doświadczasz to, Co Jest, kiedy oddajesz się czuciu, wtedy pojawia się NATURALNY STAN. Stan radości życia. Oczywiście i to też możesz uczynić przedmiotem kierowania uwagi. Pojawi się wysiłek, nuda i zmęczenie. Odkryciem umiejętności medytacji jest naturalna radość z „wykonywania jej” (z doświadczania) a nie zmuszanie się do niej. To dar, który każdy noworodek nosi w sobie, ale rzadko który dorosły potrafi odkryć na nowo. To jak z kochanką, o której nie możesz przestać myśleć. Przecież zakochani nie zmuszają się, by myśleć na wzajem o sobie. Kiedy pielęgnujesz miłość, o ukochanej osobie myślisz nieustannie. Jest w każdym Twoim uczynku. Pomimo, że oddalona, jest wciąż z Tobą zawsze, jak ja z Izą 19 – ty rok. Nie nudzi mnie, nie męczy, nie zmuszam się do Niej. Czas spędzany w Jej obecności jest dla mnie ucztą. A gdy siedzę sam w pokoju, Ona jest ze mną w każdej chwili.

Ludzie nie umieją kochać, nie umieją być Przyjaciółmi i nie umieją medytować. Zatracili tę umiejętność w dorosłym życiu, na drodze do osiągania celu. Nie ważne jakim sposobem medytujesz, jeśli nie ma w nim radości, ciekawości, frajdy, wciąż pojawia się ego, które niesie PRAGNIENIE osiągnięcia celu.

Dlatego mówię, że medytacja jest bezpodmiotowym doświadczaniem. Przepadasz w radości życia, jedności z ukochaną osobą – słowem znikasz Ty jako podmiot a pozostaje, to Co Jest.

A Co Jest?

Palce stukają w klawiaturę, jest poczucie sytości, smak wody z mlekiem w ustach i jedność Yosho – Izy – Świata.

„Wspaniale jest nie mieć nic do zrobienia i cały dzień by to zrobić. I nie mieć dokąd pójść i cały dzień by tam dotrzeć.”

Z fartem – Yoshi

2024-03-19T10:54:48+00:00