GROMADZENIE WIEDZY O OŚWIECENIU

JK: „Odwiedzają Cię różni ludzie, w tym katolicy. Ty masz doświadczenie które Ci wystarcza, jednak często w rozmowach spotkasz zagorzałych ortodoksów. Warto wiedzieć w jakim kierunku ciągnie oficjalna religia w swoich nieoficjalnych undergroundowych poślizgach. Jest człowiek o imieniu  (…)”

YOSHI: Dziękuję Ci serdecznie za link z filmem. Jak pojawi się sposobna po temu chwila, obejrzę, ale… nie wiem jak to ująć, abyś mnie dobrze zrozumiał i aby Cię nie urazić. 

Mnie kompletnie nie interesuje, kto co mówi na ten temat i na temat mnie. Nie chodzi o to, że jestem zarozumiały. Po prostu nikt lepiej ode mnie nie może wiedzieć jak funkcjonuję.

Jestem tylko bezpodmiotowy JA. Wszystko „poza tym”, to Umysł. Umysł, w którym pojawiają się ludzie i opowiadają swoje sny. Sen jest tylko snem. Kiedy oglądam western, jest to fajny sen. Kiedy ktoś mi opowiada kawał, jest to fajny sen. Kiedy ktoś mi opowiada o swoich emocjonalnych problemach, to trochę mu współczuję (bo widzę jak go boli), trochę mnie to śmieszy (bo widzę grę umysłu, w którą utożsamienie się wkręca) i trochę wskazuję mu na możliwość wyjścia z iluzji. Rozwiewam jego sen. Ale, kiedy ktoś opowiada mi o oświeceniu, religii i w ogóle szeroko pojętej duchowości, to mnie to po prostu nudzi. Nie interesują mnie te „rewelacje” i odkrycia, bo to tylko sen wkręconych form, którym wydaje się, że jest jakaś droga do oświecenia i oni właśnie odkryli tę najlepszą. Nie wkurza mnie to, nie nawracam ich, nie poprawiam, po prostu nie chce mi się tych bzdur słuchać. Więc napisałeś „Warto wiedzieć”. Nie, dla „mnie” nie warto. Nie interesuje mnie w najmniejszym stopniu żaden z opisów jak funkcjonuję „ja”, tak jak Ciebie nie interesuje w najmniejszym stopniu nauka na ten temat tego, jak masz sprawić, żebyś widział, żebyś oddychał, żebyś czuł ból, czy śmiał się, gdy Cię coś śmieszy.

Dzięki za dobre chęci, ale jeśli już oglądam /czytam urywki wypowiedzi jakichś „guru”, to tylko w kontekście zadawanych mi pytań przez poszukiwaczy, aby się móc do nich odnieść. W najmniejszym stopniu nie interesuje mnie co ma do powiedzenia ktoś o rzeczywistości. Ja nie dyskutuję. Odpowiadam na pytania i idę w swoją stronę. Jest np. wielu zwolenników halucynogenów. Mówię im, że świadomość musi być trzeźwa. Ale oni mają milion „dowodów” na to, że to dobra droga do samopoznania. Nie dyskutuję. Powiedziałem co miałem powiedzieć i idę w swoją stronę. Może kiedyś dojdą do zrozumienia, że nie tędy droga a może skończą z ręką w nocniku. To ich, nie mój problem. Nie mam presji wygrywania dyskusji. Daję tylko przekaz. Czy ktoś z niego skorzysta, nie dbam o to, bo nie mam na to wpływu. Ja swoją „pracę” wykonałem. Z nikim nie dyskutuję, nikogo nie przekonuję. Nie dbam, co kto o mnie myśli. Ich opowieści o ich śnie, o rzeczywistości, mnie nudzą, są nieistotne. Muczenie krowy ma nieporównywalnie więcej „sensu”, bo nie zawiera intelektualnych treści a wyraża w pełni naturę krowy : MUUUUUUUUU!!!!!!!!

Serdeczności – Y.

2022-09-19T11:59:05+00:00