KOANY – Zamkniete Spotkanie z Obecnoscia

74. Pytanie do Jaskini
KOANY – Zamkniete Spotkanie z Obecnoscia 22.07.18

(List od mniszki)
„No wiec to bylo fatalne w treningu koanow, jaki odebrałam, ze ludzi nauczono odpowiadać „dziecięco”, po ilus tam przypadkach wystarczylo pokombinować, aby zadowolić nauczyciela.”

Odpowiedz Jaskini:

Pamietasz, jest taki koan, Palec Gutei. Papugowanie odpowiedzi nic nie przynosi, bo oko „PRAWDZIWEGO” mistrza zen, od razu to wychwyci. Kiedys mialem „zabawna” historie. Ktos twierdzil, ze ma zaliczony koan MU. Ja mu uwierzylem i zaczalem z nim rozmawiac swobodnie o tresci. Jednak w jego oczach widzialem brak zrozumienia. Poprosilem wiec o prezentacje i… To byla porazka. Jako, ze wczesniej rozmawialem juz z nim z pol godziny otwarcie o koanie, uznalem ze tajemnica i tak zostala wyjawiona. Zatem po lipnej prezentacji, zaczalem tlumaczyc krok po kroku o co chodzi. Czym jest rzeczywistosc, pustka, forma, cialo-umysl, przywiazanie do jednego lub drugiego, z czego wynika prezentacja… Zlamalem wszystkie zasady zdradzajac najdrobniejsze sekrety tego koanu. I wiesz co? Sam nie moglem w to uwierzyc. Ta osoba nie byla w stanie zaskoczyc. Nawet po kilku dniach, tygodniach i miesiacach dalej nie umiala zaprezentowac odpowiedzi.

To doswiadczenie dalo mi przekonanie, ze nawet cala ksiazka z odpowiedziami na wszystkie koany, nie mialaby wplywu na „tajemnice koanow.” Uczen i tak nie bedzie umial wykonac prezentacji, bo nie chodzi przeciez jedynie o to, co pokaze (to drugorzedna sprawa), tylko z jakim stanem umyslu bedzie prezentowal odpowiedz. A tego opisac, ani opowiedziec sie nie da.

Jeszcze inna kwestia jest to, ze ja sam nie polecam raczej koanow. Nie poznalem osobscie nikogo, kto dotarlby do Prawdy koanem. Koan gwalcac umysl moze jedynie wymusic stan wzglednie czystego umyslu na roznej „glebokosci” zrozumienia. Byc moze nawet podobne stany mozna wywolac srodkami psychotropowymi czy narkotykami. Nie wiem. Ale nikt sie nie „oswiecil” dzieki cpaniu, ani ja nikogo nie poznalem OSOBISCIE, kto dotarlby do Prawdy koanem.

Jest tez inne podejscie do koanow, o ktorym piszesz: „prawdziwe zapytywanie to zapytywanie bez oczekiwania odpowiedzi”. Czyz jednak takie podejscie nie jest w swej esencji shikantaza? Czystym umyslem, umyslem „no mind”? Po coz w takim razie koan?

Ja sam, juz po potwierdzeniu zrozumienia u kilku mistrzow zen, musialem wrocic do umyslu, aby rozwiazac swoj pierwszy koan. Wczesniej siedzialem latami z shikntaza a nauczyciel rinzai, ktory mial dac mi przekaz i uczynic ze mnie mistrza zen, wymagal nie tylko zrozumienia, ale jak to w rinzai, wymagal rowniez, abym przebrnal przez „Two Zen Classics” – 148 koanow (Mumonkan + Zapiski Blekitnej Skaly).

Rozpoczalem od MU. Siedzialem nad tym koanem z 2 miesiace. Nie moglem zrozumiec, dlaczego majac oficjalne potwierdzenie widzenia Prawdy, nie umiem rozwiazac natychmiast koanu.

Nauczyciel podpowiedział mi: „Musisz sie wrocic. Koany sa dla osob, ktore probuja dojsc do „miejsca” do ktorego dotarles juz ty.”

To mi pomoglo. Po 1-2 dniach zabawy z umyslem przyszla odpowiedz. Potem poszlo latwo, bo poznalem technike. Ale to przeciez umysl. Zabawa w oswiecenie. Dlatego odrzucilem zen i „zaszczyt” bycia mistrzem tej, czy innej linii.

Podobno byli wielcy mistrzowie, ktorzy koanem poznali Prawde. Tyle, ze ja nie mam podstaw wierzyc w te opowiesci nikomu. Bo nikt z tych ludzi, ktorzy o tym zapewniaja sami Prawdy nie poznali. To, ze koanem mozna zapewnic sobie „najglebsze oswiecenie” to dla mnie jest jedynie niepotwierdzona hipoteza.

Nie jestem jednak rowniez w pelni zadowolony z nauk hinduskich, z nauk adwajty. Ci nauczyciele wiele tam mowia, ale brak im narzedzi. Wiekszosc adeptow tej linii, inaczej niz w zen, szybko dochodzi do wgladow. Ale na tym poprzestaja. Nie sa w stanie wyjsc poza wglad, ktory nie jest przeciez definitywnym poznaniem Prawdy.

Wiec ja sam staram sie byc po srodku. Duzo mowie, ale tez mowie, ze mowienie nie jest duzo warte. Zalecam medytacje i czasem polecam koan MU, bo to moim zdaniem, krol koanow. Wtedy uczen sam dla siebie ma pewnosc, ze liznal Prawdy. Liznal. Wszelkie koany pochodza z Nieznazywalnego, ktore objawiaja sie w tym swiecie przeciez rowniez jako formy. A nie chodzi o zabawe z umyslem na poziomie „wyciszonego” umyslu, bo wtedy wchodzi sie w pulapke. Zaczyna sie kompulsywne rozwiazywanie koanow, ktore oddala juz, a nie przybliza do Prawdy. Im wiecej koanow rozwiazujesz, tym mocniej blokujesz sie do wyjscia poza koany. Co najwyzej pozostajesz na poziomie wyciszonego umyslu. Utwierdzasz sie w przekonaniu, ze rozwiazujac koany posuwasz sie do przodu. Nic bardziej mylnego.

Moim zdaniem rozwiazanie kilku koanow moze pomoc wprowadzic adepta w stan umyslu „no mind”. Ale to dopiero „polowa drogi”. Gwalcac umysl koanem, czy gwalcac umysl wysilkowym podejsciem do shikantaza, mozez w najlepszym wypadku sie spocic, lub dostac depresji. Nie tedy droga.

„Droga” jest naturalny brak wiedzy i obserwacja. I zgoda na to, ze Prawda moze sie nigdy nie pojawic. Bo nie masz na to wplywu. Poznanie jest sprawa laski a nie wysilku ego.

„Czy jakos się bedzie mozna dowiedziec, co powiedziales? Może nieoficjalne nagranie audio do prywatnych przesyłek? Bo szkoda, żeby się rozwialo.”

Nie, nie bede nic nagrywal, bo dzisiejsze spotkanie to takie publiczne doksan. Dlatego to spotkanie jest zamkniete i wylacznie dla osob pracujacych z koanem, poza jednym przypadkiem. Dopuscilem jedna osobe swieza majac nadzieje, ze to ja posadze na goracej poduszce. Jej umysl jest czysty z wyobrazen na temat koanow. Nigdy nie slyszala czym sa. Nie musi sie wstydzic i blokowac przed innymi uczestnikami spotkania, ze nie umie, bo ma „prawo” nic nie umiec. Watpie, zeby ktos z uczestnikow, ktorzy pracowali nad koanem 10-20 lat bez efektow odwazy sie usiasc na poduszke. Najtrudniejszym w tym calym „duchowym biznesie” jest przyznac sie samamu przed soba, ze „zmarnowalo sie 20 lat”. A co dopiero pokazac to przed innymi. Licze na to, ze swiezak pokaze zatwardzialcom, ze nic nie wskuraja trwajac w przekonaniu, ze ich wieloletnie wysilki pozycjonuja ich wyzej od poczatkujacych.

Tak dlugo poki nie jestesmy soba, poki zakladamy rozne maski, zadne koany, zadne techniki, zadne wysilki nic nie przyniosa. Bo wciaz dbamy o obraz jakiegos „siebie”, ktory jest iluzja umyslu. Paradoksalnie im dluzej ktos w tym siedzi, tym mniejsze szanse ma na poznanie Prawdy, ktora przeciez jest dostepna w tej chwili, w tym miejscu i ktora objawia sie kiedy przestaje jej sie szukac. „Zaliczajac” koan po koanie umacniasz ego w identyczny sposob jak ludzie kompulsywnie dazacy do uzyskania pieknej sylwetki, nazywajac to dbaniem o zdrowie (dzis tak bardzo modne). To szczyty gor egocentryzmu.

Odrzucam techniki zen, chan, adwajty, jogi i caly buddyzm, bo nie spotykam ludzi, ktorym by one pomogly otworzyc oczy. Ale i sam nie umiem dotrzec do adeptow. Wciaz szukam, ale im dluzej szukam, tym bardziej przekonuje sie, ze Prawdy nie da sie przekazac, zadana technika. To sprawa laski.

………………………………………………………………………………………………

Juz po spotkaniu.

Poszlo super. „Swiezak” wykosil starych wyjadaczy. Spontanicznie odpowiadal natychmiast na wszelkie pytania. Ta osoba byla niesamowita. No coz, umysl czysty z „buddyjskiego belkotu” 😉

Niestety prawie wszyscy dlugo praktykujacy, wola wierzyc w slowa Buddy dotyczace opisu rzeczywistosci, niz we wlasne doswiadczenie. A przeciez Budda mowil: „Nie mozesz mi wierzyc na slowo. Musisz sprawdzac, tak jak zlotnik sprawdza skrobiac kruszec i sprawdzajac, czy faktycznie jest zlotem.”

Prawda nie jest kwestia wiary a kwestia doswiadczenia. Ale nie. Oni wola zaliczac seshin za seshinem i triumfowac, ze udalo im sie przesiedziec je w pelnym lotosie. Nazywaja sie buddystami zapominajac, ze Budda buddysta nigdy nie byl. Wikipedia podaje, ze Budda byl zalozycielem buddyzmu. Cytuje: ”Założycielem buddyzmu był Siddhartha Gautama (ok. 563-483 p.n.e.), który urodził się…” Istny cyrk. Totalne nieporozumienie. Belkot ignorantow.

Pozytywnie zaskoczyly mnie i inne osoby. Bylo super. Niech zaluje ten kto nie byl, bo w zadnej ksiazce, w zadnym filmie, w zadnej mowie ktora slyszalem, nie ma materialow, o ktorych dzis mowilem , a ktore jak sie okazalo, uczestnikom spotkania pomogly w przelamaniu stereotypow na temat podejscia do koanow.

Serdecznosci!

Y.

2018-07-24T09:59:30+00:00